Taniec to ekscytacja, poryw ciała, zatracenie się w muzyki szaleńcze, czy rzewne tony, wyzwolenie duszy w płynnym, słodko brzmiącym, królu walcu, tangu nabrzmiałym od miłosnych uniesień, erotyzmu, niewysłowionych tęsknot, z posmakiem zdrady, czułości.
poniedziałek, 8 listopada 2021
TANIEC
Taniec to ekscytacja, poryw ciała, zatracenie się w muzyki szaleńcze, czy rzewne tony, wyzwolenie duszy w płynnym, słodko brzmiącym, królu walcu, tangu nabrzmiałym od miłosnych uniesień, erotyzmu, niewysłowionych tęsknot, z posmakiem zdrady, czułości.
niedziela, 24 października 2021
Skrajności
środa, 15 września 2021
WOLNOŚĆ 9 września 2021
ROLE 22 sierpnia 2021
LOS 12 sierpnia 2021
Los się nie “trzyma” planów, ustaleń, schematów, płata figle szykowi wydarzeń, gra na nosie oczekiwaniom, nie tańczy jak mu tu, czy tam zagrają, gubi rytm i rym. Jednemu podstawi teściową z samego dna piekła, innemu ześle sielankę. Drugiego ubierze w żałobę wtedy, kiedy mu najbardziej źle, z dziurawego dachu kapie mu na głowę deszcz. Kogoś obdarzy urodą niepospolitą, zapomni dodać do niej błyskotliwy mózg. Pospolitemu wciśnie wielki talent, który niewsparty pracą roztopi się w kieliszku wódki, lub ściśnięty strachem zmarnuje się. Bywa, że przyśle ci zadłużonego księcia z mrocznej bajki, którego przyjmiesz z desperacji, lub pokażesz mu drzwi. Los jest nieprzewidywalny, nie zagrasz w jego karty, nie zmienisz koszulki danej ci do kołyski, koloru skóry, genów, co cię pchają w późniejszym wieku do kasyna, odciągają od nauki, lub wabią na szczyty wielkich gór. Nie ma jak się z chichoczącym losem kłócić, pozwać go do sądu. Można go przeklinać, prosić, się buntować, ale co to da, on głuchy na wszystko jest. Co nam, graczom w tej życiowej, ustalonej gdzieś w przestworzach loterii pozostaje, przekupienie nie wchodzi w grę. Przyjąć to, spożytkować, co nam było dane, najlepiej jak się tylko da. Dach da się pokryć papą, urodę wspomóc „korektorem” i tak przeminie z czasem, bo krótko trwa. Radować się przyrodą, zielenią trawy, kochać kogoś może przecież każdy z nas. Na nizinach wabią barwne kwiatami łąki, rzeka, rosochate wierzby. W lesie brzozy, sosny się kłaniają, zaprasza do spoczęcia mech. Praca nie hańbi, więc ją wykonujmy najlepiej jak się da. Sprzeciwić się głupocie, podłości, obronić słabszego nie zaszkodzi, wręcz uszlachetni nas. Przyda się nie ulegać złym wpływom, bo nas doprowadzą w ciasny, z zakratowanym oknem, kąt. Potknąć się, „zgrzeszyć”, zdarza się każdemu z nas, życie przecież tyle pokus ma. Dobro czynić, uśmiechać się jest wskazane, otwiera nam serca dla bliźniego, łagodzi obyczaje, stwarza pomost do bliskości, której potrzebuje, pragnie chyba każdy z nas. Żyć normalnie, lub poszaleć, jak kto lubi, co kto woli, na co mu pozwoli kieszeń, przyzwoitość, sumienie nie oburzy się. Na przekór losowi przez własne życie z godnością, swoim krokiem i upodobaniem przejść. Starać się nie zmarnować danego nam czasu, nie cierpieć, nie żałować, bo kto wie, co nas tam czeka za niebieską bramą, która na zawsze zatrzaśnie się za każdym z nas?
PRZYWITANIE AUSTRALII
2t osiersptcnia 2021
gfe
SIOSTRY
wtorek, 14 września 2021
Myślę, liczę, co mi jeszcze pozostało? Wiara przez lata utarczek z brutalną rzeczywistością, osłabła, posiniaczona, straciła ostrość, potknęła się, przymknęła ślepnące oczy, zmęczona, gdzieś w zakamarkach serca, schowała się. Szeptem mi się odgraża, że powróci, jeszcze nie poddała się. No, to się łudzę, robię, co mogę. Serce wciąż jest zdolne kochać bliskich, ludzi, lubić kota, psa. Pomóc, choćby tym przepraszającym za istnienie, pozbawionym łokci, bezczelności, zagubionym dzieciom dodać odwagi, słowem, radą stawić czoła trudnościom, pokonać bezsilność, lęk. Pozostały mi książki, łapczywie czytane nocami. Drzewa, przemawiam do nich, obejmuję je, czerpię z nich odrobinę wytrwałości, pokory, cierpliwości, z ich trwania przez setki lat. Trawa zimą wciąż się zieleni na podwórku, spoglądam na kwiat chińskiej róży, morwę, która zielone owoce już ma. Psią mamę bawiącą się z malcem u sąsiadów, nieznany mi z nazwy, kwiat. Raduje mnie słońce niezawodnie zachodzące czerwienią za parkowe szczyty drzew, boisko. Uśmiecham się życzliwie do napotkanych po drodze ludzi, wdaję się w pogawędkę, gdy zaczepią mnie. Łagodzi mój niepokój kojący szum oceanu, odwieczny taniec szmaragdowych fal. Muzyka się nie starzeje, nie poddaje nikomu i niczemu, śpiewa, płacze, tańczy w takt rzewnych, lub skocznych nutek, dźwiękami rozlega się dookoła, nawet w ciszy można słyszeć ją. Czas mija nieprzerwanie (boję się, że go trwonię), nie wraca, nie przystaje, aby odpocząć, jest głuchy na to, co dzieje się. Natura nie traci piękna, jej istnienie, pory roku, porządek, nierozerwalnie związały się z nim. Nadzieja, wciąż się plącze w nas, szturcha wiarę w ludzkim sercu, aby obudziła się. To jest pocieszające. Ziemia wciąż się kręci, czeka, aż my się opamiętamy, powstrzymamy od zguby, uczynimy go normalnym, lepszym, nie pozwolimy, aby zwariował do reszty, wykoleił się, czy zginął, ten nasz znany, stary, piękny świat.
Życzenia...
sobota, 24 lipca 2021
Fajnastrona.pl o "Pamiętniku" - recenzja
Czytam wiele książek, głównie kryminałów i ciężkich powieści. Jakiś czas temu miałam jednak przyjemność zatopić się w lekturze, która jest zdecydowanie inna. Może Wam też powinna wpaść w ręce?
„Pamiętnik” Lucy Lech, bo o nim mowa, jest książką wyjątkową: świeżą, nastrojową, ciepłą, osobistą, autentyczną i nietuzinkową. To pozycja, która pozwala spędzić miło czas, zanurzyć się w refleksjach i wspomnieniach autorki oraz zatopić się w innym świecie – odkrywać go, przyjmując czyjąś optykę. Dobrze nastraja. To jednak nie wszystko. Lektura prowokuje do własnych przemyśleń i zachęca do spoglądania wstecz. Lubię.
Książka Lucy Lech to pozycja uniwersalna. Pasuje do leżaczka i palącego słońca, jak i kocyka w czasie jesiennej szarugi. Spodoba się zarówno czytelnikom młodszym (lubiącym sentymentalne, niespieszne klimaty), jak i starszym (którzy wiedzą, czym jest nostalgia i żal za tym, co minęło).
„Pamiętnik” czyta się ją jednym tchem, od deski do deski, ale myślę, że świetnie smakuje dawkowany, odkrywany kawałek po kawałku. Jak to możliwe? Cóż – Lucy Lech to potrafi. Bardzo ją lubię i cenię za pióro, wrażliwość, sposób patrzenia na świat oraz sposób ujmowania rzeczywistości w słowa (oczywiście, że przeczytałam jej wszystkie książki).
Co o „Pamiętniku” mówi jego autorka?
Zapisałam w nim wspomnienia o bliskich mi ludziach, którzy dawno już odeszli na tę nieznaną nam stronę i tych, co pozostali, są daleko, zajmują ciepłe miejsce w moim sercu.
Wyjawiam w Pamiętniku moje pragnienia, tęsknoty, skryte myśli, uwikłana pomiędzy rodzinną ziemią z sosnowym lasem i tą odległą, dzielącą nas oceanami. Piszę o różnicach, obyczajach tu i tam, osobliwościach natury, którą się zachwycam. Ujawniam swoje duchowe doznania, sercowe rozterki, słabości, dopusty, czy łaskawe poczynania losu.
Zostawiam na kartkach papieru ślad swojego życia. Pewnie chwilami zanudzam, zasmucam, gniewam czytelników, a może pocieszam, śmieszę?
Lubię ludzi, naturę, taniec, muzyka mnie porusza, koi, wycisza. Boję się myszy i ciemności, zresztą, sami przeczytacie, jaka ze mnie słaba, cicha, nieśmiała istota, przyjazna dobru, chyba nieco zagubiona w tym zawiłym teraz świecie…” FB autorki