sobota, 26 grudnia 2020

Listy do Bordka, 16 grudnia 2020




Piszę do Ciebie, bo czuję się zagubiona, bezużyteczna, jak stary, parowy pociąg zepchnięty na zarośnięty badylami, ślepy tor. Przedświąteczna nostalgia, tęsknota za tamtymi latami ogarnęła mnie. Spoglądam na drzewa za oknami, czerwieniący się „rojem” kwiatów, busz, palmę, hortensję mdlejącą z gorąca i pytam, gdzie ten zimowy chłód, czapy śniegu na Jacarandzie? Bałwan śniegowy, choinka prosto z lasu, zamarznięta ziemia, szron? Mróz szczypiący w uszy, nastrój świątecznej ekscytacji, jazda autobusem w Wigilię, Rodzinny Dom, daleko, tam. Pamiętasz, jak jechałyśmy pociągiem na stojąco, przez calutką noc, z różnych stron kraju? A potem przywitanie z Rodzicami, Argosem, kotką, radość nie do opisania, że jest się w domu, ze swoimi, chociaż przez kilka dni. Tamte święta na Pięknej, w ciasnocie łóżkowej, z kaflowym piecem, hojnie otulającym ciepłem trzeszczącą od mrozu za oknami chałupkę. My, dzieci, z burczeniem w brzuchach od poszczenia wyglądaliśmy pierwszej gwiazdki, czekaliśmy na kolację Wigilijną, w tę niezwykłą, oświetloną gwiazdą Betlejemską, raz w roku, noc. Potem spacer Lubelską, aż do stacji kolejowej, uśpionymi ulicami miasta, w padający, cicho, lekko, biało na zmarzniętą ziemię, śnieg, bo nam żal było przespać, tę piękną noc. Rozmowy u Ciebie na słynnej, wiklinowej kanapie, do samego rana, zdarzały nam się też. Przez lata, w kraju, byłam świątecznym gościem, przyjezdnym, odwiedzającym Rodzinę. Tutaj, w upale, na obcej ziemi, nie umiałam celebrować świąt, uciekałam z tęsknoty za Agą i krajem, samochodem nad ocean, czy w przepastny busz. Córka kontynuuje tradycje świąteczne. Jest opłatek, życzenia, my w sukienkach na szelkach, szortach, przy bigosie, pierogach, w upale celebrujemy święta, chwilami z tęsknoty za krajem, śniegiem, tamtym domem, połykamy ciche łzy. Pamiętasz ten wpojony nam przez Rodziców zwyczaj przepraszania się wzajemnie w Wigilię, za przykrości, jakie sobie wyrządziliśmy przez cały rok. Wstydziłam się przepraszać, podać sobie rękę, uścisnąć się, chociaż odczuwałam po tym ulgę, czystość po wyrzuceniu z siebie zła, radość, że przebaczono mi. Teraz widzę, jaki to był piękny, ludzki gest. Może teraz, przywróćmy ten szlachetny zwyczaj do łask? Przeprośmy się i wybaczmy sobie wzajemnie, uściśnijmy mocno, przytulmy każdego wokół nas. Tak bardzo nam teraz na świecie brak miłosierdzia, czułości, bliskości bliźniego. Zamknięci w domach, czasami skłóceni, odizolowani od siebie, granice możemy przekroczyć tylko myślami, więc tym bardziej wspierajmy się wzajemnie, okażmy sobie życzliwość, pomoc. W nich tkwi nasza wielka siła i lżej nam będzie z jej świadomością żyć.
Może jak się do Ciebie „wygadałam” odczuję ulgę w sercu, łatwiej mi będzie pokonać nostalgię w ten zimowo – letni czas?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz