poniedziałek, 25 stycznia 2021

26 stycznia, Australia Day

 


Australia to przepastny ląd za linią horyzontu, na krańcu świata, miejscami dziki, nieprzebyty, głaskany zwałami szmaragdowych wód oceanów, strzegących dostępu do tej odległej od reszty świata ziemi. To piaszczyste, złote plaże ciągnące się wokół rozległego, czerwonego lądu. Rafy koralowe w głębiach oceanu ukrywające perły w swoim wnętrzu, zazdrosne, aby tego piękna nie odebrał im nikt. Ogromne wieloryby żyjące w ciepłych wodach oceanu, czasami zapędzą się na płyciznę przy brzegu morza. Setki ochotników dniami i nocami polewa je wodą, siłą próbują skierować wieloryba w głąb morza, aby uratować go przed śmiercią. Rekiny pożerające rybną drobnicę ławicami pluskającą się pomiędzy falami, nie pogardzą pływakiem, który się zapuści zbyt daleko od brzegu. Delfiny grające na nosie statkom, popisujące się skokami tuż przed dziobem okrętów, inteligentne, sprytne, bawią się jak dzieci. 

Prażony niemiłosiernie słońcem busz płonący, co roku, giną ludzie, zwierzęta, drzewa. Przy pożarze dochodzi do samoistnego wysiewu nasion drzew. Czarne kikuty eukaliptusów wypuszczające młode listki. Bush odradzający się szybko z popiołów, życie musi dalej się toczyć. Kangury skaczące z dziećmi w kieszeni brzucha, podchodzące pod farmerskie domy, aby się pożywić, czasami skryć. Koale upojone trunkiem z liści eukaliptusa, drzemiące ociężale na gałęziach drzew. Niezliczone ilości ptactwa wyśpiewującego w buszu swoje rajskie trele, zachwyca barwami, upierzeniem, różnorodnością. Omdlałe od żaru Agawy, palmy, wachlujące się rozcapierzonymi liśćmi, dziękujące wiatrowi za porywisty styl. Skały milczące jak zaklęte, wpatrujące się tęsknie w liżące ich podnóża fale morskie, ociężałe od tajemnic na wieczność ukrytych w ich kamiennym wnętrzu. Popękana od suszy, trwającej nieraz kilka lat, czerwona ziemia, spragniona wody często błagająca o deszcz. Zdarza się, że przepełniona łzami chmura się „rozpłacze”, przepełni górskie rzeki, zaleje pola, porwie ze sobą domy, ludzki dobytek. Jak to trzęsienie ziemi, które zniszczyło połowę hutniczego miasta, wielu ludzi pozbawiło życia. 

Australia to bajeczne widoki natury. Owce i bydło pasące się na zielonych, niezmierzonych polach. Wełna i mleko, węgiel, który się zagnieździł tuż pod powierzchnią ziemi, pod którą słychać rozmowy i górników śmiech. Malownicze farmy otoczone starymi drzewami, spokój sytość. 

Typowy Australijczyk (laid back) leży, wpatruje się w błękitne niebo, wolny od trosk. Lubi party, piwo, pub, dowcipny, pomocny, wesoły, jak tu go nie lubić. Słonko zakochane w tej odległej od reszty świata krainie, opromieniające ziemię, grzejące szkolniaków, farmerów w szerokich kapeluszach, pola, busz, właz do kopalni złota, mrówkę, kameleona, nikomu nie przepuści, ani go nie ominie. Czasami się zaplącze w obłoki, łyknie z sykiem deszczówki, ustąpi miejsca burzy z piorunami. Zagniewa się, zapomni, zamyśli na chwilę nad życiem kosmosu. Wkrótce się opamięta i wróci stęsknione za pustynią w środku australijskiego lądu, zielenią, kwitnącym buszem, odwiecznym szumem oceanu, wzywane przez niezwykle piękną naturę, która wiernie czeka na jego powrót na bezkresny ląd, gdzie rankiem budzi skrzeczącym śmiechem kookaburra, cykady nocą nie dają spać. Chłodne puby z zapachem piwa, most, Pyrmont, który się podnosi na przepływ wysokich statków. Słynna Opera, Aborigini grający na didgeridoo na Darling Harbour. Potomkowie więźniów z Anglii, zesłanych tutaj karnie, którzy po dziewięciomiesięcznej, męczącej podróży dotarli na ten niezwykły kontynent, pierwsi osadnicy i my emigranci, dla których Australia stanowi Dom.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz